środa, 30 marca 2016

Hunter mój najlepszy przyjaciel

             Sezon uważam za otwarty :) Oto czas mojej miłości, mojej jedynej prawdziwej miłości.
I wcale nie koloryzuje ani nic w tym stylu. Kocham je ! Są ze mną zawsze i wszędzie .... moje Hunterki. Jeden z lepszych wyborów w moim życiu.

Zimowa ciapa....Hunter!!!!
 
Deszczowa jesień......Hunter!!!!
 
Wiosenne anomalia......Hunter!!!!
 
 Letnie mżawki, burze i ulewy....Hunter!!!!


         Są ze mną wszędzie na spacerze, nad morzem, w górach. Są wyjątkowo wygodne jak na gumiaki, stopa się nie parzy ponieważ są od wewnątrz pokryte specjalną emalią. Nawet mają miejsce w środku żeby je podpisać :D

Jeśli chodzi o pielęgnację tych oto cudownych butów początkowo zakupiłam specjalny produkt firmy Hunter który natłuszcza buta oraz zapobiega efektowi bloomingu. "Blooming" i jest to ponoć reakcja hunterowego wosku na warunki atmosferyczne. Jest to efekt normalny i kompletnie nie ma czym się przejmować. Piszę tak ponieważ prawie popłakałam się w zeszłym roku gdy leżały w pudełku kilka tygodni...ja je wyciągam a one szare i matowe, z białym nalotem. Tak więc  kupiłam produkt. Bardzo fajny, od razu widoczny efekt, hunterki jak nowe. Pewnego pięknego popołudnia sięgając po produkt naj normalniej upadł mi on na ziemię :) Każda z nas czasami tak ma że wszystko leci z rąk. Opakowanie pękło a ja tym sposobem zyskałam pięknie nawoskowany parkiet :D A ile razy potem wywaliłam się w tym miejscu :P Mniejsza o to. Postanowiłam poszukać w internecie sposobu domowej pielęgnacji. I tak o to ja do nabłyszczania swoich gumiaczków używam OLIWY Z OLIWEK. Delikatnie wmasowuje ściereczką z mikrofibry i efekt dokładnie taki sam jak po profesjonalnym preparacie :) Polecam spróbować ;P

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz